czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 3. Żywioł, który zawsze nosiłem w sobie.




Pochwili na ziemi ustały cztery łapy, wywodzące się z chudego,białego ciała, jedno z błękitnych oczu zwierzęcia zakrywałasiwa grzywka, spod której wyłaniały się niemałe, spiczaste uszy.Zwierze było podobne do wilka,lecz posiadało długi, gęstoowłosiony ogon i parę jasnych skrzydeł, jak u gołębia, ale tebyły znacznie większe. Bestia ruszyła w stronę stojącej naprzeciwko jej Tenshi, machając przy tym śnieżno białą kitą,sprawiała wrażenie radosnej, jednak jej oczy były tak zimne jaklód.
Chłopaknie wiedział co ma robić, był zachwycony pięknem zwierzęcia, aleteż przerażony myślą, że ono może zaraz zaatakować jegotowarzyszkę, która stała bezbronna. Bez zastanowienia wyją katanęz pochwy i już miał ruszyć w stronę stworzenia, lecz nagle sięzatrzymał, bo niczym pocisk przeleciało mu tuż przed oczami czarnepióro, które wbiło się w drzewo.
-Nieradze ci jej atakować, Ookami by cię rozszarpała na strzępy.-powiedziała Tenshi, która kucnęła i przytuliła do siebie wilka,a następnie usiadła na jego grzbiet.
-Chybajuż nie będę wam potrzebna, więc spotkamy się później wwiosce. Lecimy Ookami. -na ostatnie słowa dziewczyny zwierze zawyło,rozpostarło skrzydła, wzięło krótki rozbieg, następniepodskoczyło i uniosło się w powietrze, zgrabnie i z łatwościąomijając drzewa.
-Jak…ona… przecież… no nie… -próbował wysłowić się Higashi,ale był tak zaskoczony, że brakowało mu słów.
-ToOokami, można powiedzieć że to jej zwierzątko. Nie! To jejprzyjaciółka. -odpowiedziała mu Kuria.
Popółgodzinnym spacerze po lesie, doszli w końcu do wioski, w ichoczach odbijały się błękitne promienie wychodzące z lampekzawieszonych na długich metalowych schodach, owiniętych wokółdrzewa, które było czterokrotnie większe niż inne w tym lesie.Gałęzie rośliny były tak duże i grube, że na nich zbudowanodomy. Właśnie tam prowadziły schody, po których szła dwójkawędrowców.
-Kuria-sama!W końcu wróciłaś! -niespodziewanie w ramiona białowłosej wpadłamała dziewczynka.
-WitajFumi. -uprzejmie przywitała się z nią Kuria.
-Ato kto? -spytała blond włosa dziewczynka, gdy skończyła jąobściskiwać i spojrzała swoją swoimi dużymi zielonymi oczkami wchłopaka.
-ToHigashi, zostanie tu na jakiś czas. -odpowiedziała jej Kuria.Dziecko ukłoniła się i posłała młodzieńcowi radosny uśmiech,a on odpowiedział jej tym samym.
-Awięc co cię tu sprowadza Higashi? -zapytała go podchodząca donich kobieta, której czarne włosy były związane w kok.
-Dzieńdobry Aiko- sama. -przywitała się z nią Kuria, a ta w odpowiedzina chwile lekko pochyliła głowę.
-Przyszedłemsię uczyć panowania nad mą mocą. -chłopak był trochę zmieszanyjej nagłym pojawieniem się, ale odpowiedział jej pewnym siebiegłosem.
-Aha,a więc jesteś yukai. Życzę ci miłego treningu. -Aoi roześmiałasię, odeszła od nich, i po chwili znikła im z oczu.
-Zczego ona się śmiała? -zapytał zdziwiony Higashi nadal stojąc wmiejscu.
-Prawdopodobniedowiesz się jutro, teraz chodź zaprowadzę cię do twojegomieszkania. A ty zmykaj już Fumi, jak dobrze sobie przypominam maszteraz ćwiczenia uzdrawiania. -odparła Kuria.
Dziewczynazrobiła kapryśną minę i pobiegła w duł schodów. A oni ruszyliwzdłuż ogromnej gałęzi drzewa, omijając po drodze chaty kapłaneki ich same ubrane w jednakowe stroje składające się z białegokamishimo i długiej czerwonej spódnicy. Po chwili stanęli przedjednym z domów nie różniących się niczym od pozostałych; jednopiętrowe pomalowane błękitną farbą z trójkątnym dachem ijednym dużym oknem.
-Otomieszkanie gościnne, będziesz tu mieszkał. Kolacja odbędzie sięza dwie godziny, żeby tam dotrzeć musisz iść do schodów, którymiszliśmy wcześniej, tam tędy dostaniesz się do gałęzi nad nami,na której znajduje się duży brązowy dom, na pewno go znajdziesz.Na razie odpocznij. -miłym uśmiechem zakończyła rozmowę ioddaliła się od niego.
Ścianypomieszczenia do, którego wszedł Higashi były brązowe, a na nichwisiało kilka obrazów i świece. Chłopak podpalił je zapałkami,które wcześniej leżały na niskim stoliku znajdującym się naśrodku pokoju. W rogu, z prawej strony znajdowały się złożone wkwadrat pościele, a kawałek dalej duża drewniana szafka i małystoliczek, na którym młodzieniec położył swoją torbę.
Następnegodnia chłopaka, obudziło głośne pukanie do drzwi i życzliwy głosdziewczyny.
-Higashi!Pora wstawać, niedługo rozpocznie się twój trening. -powiedziałpogodnie Kuria.
-Zapięć minut będę gotowy. -odpowiedział jej chłopak przezzamknięte drzwi. Wstał i zdjął biały szlafrok, który wczorajwieczorem dostał od Aiko, a następnie zaczął zakładać swojestare ubrania.
Trening… Jeszcze parę dni temu byłem zwykłym człowiekiem, a teraz jestemyukai. Trochę mnie to przeraża, ale chce stać się silniejszy,chce odkryć nowy świat, który wcześniej wydawał mi się takimroczny i tajemniczy… a przede wszystkim muszę odnaleźć swojegoojca.
-Higashipospiesz się! -rozmyślanie chłopaka przerwała, trochęzniecierpliwiona Kuria.
-Przepraszamcię trochę się zamyśliłem. -przeprosił ją i zamykając za sobądrzwi domu gościnnego. Zeszli z wielkiego drzewa, przez wijące sięnaokoło niego schody, a następnie szli jakieś dziesięć minutprzez las. Zatrzymali się dopiero przy wysokiej na niecałe dwakilometry górze, z której wypływający od niej wodospad wpadał doprawie przezroczystego jeziora, przy którym stali.
-Życzęudanego treningu. -powiedziała znikająca za drzewami dziewczyna.Chłopak odwrócił się do niej.
-Kuria- dokąd idziesz przecież miała mnie uczyć?! -zawołał do niej,lecz zamiast jej usłyszał zimny i pewny siebie głos, znajomejosoby.
-Skądprzyszło ci do głowy, że to ona będzie cię trenować? W sumiemogłam się tego po tobie spodziewać po takim pół mózgu jak ty.
-Tenshi!Nie mówcie mi że… -ponownie się odwrócił, ale nie zdążyłdokończyć zdania, zrobiły to za niego przebiegłe blade ustadziewczyny.
-Jajestem twoim mistrzem. -w głosie Tenshi było słychać satysfakcjei rozbawienie, a zarazem powagę.
-Aleczemu, akurat ty?! Z dziesiątek kapłanek czemu wybrali akuratciebie?! -krzykną rozczarowany Higashi.
-Głupcze,kapłanka nie jest w stanie trenować yukai!
-Zaraz,chwila czegoś tu nie rozumiem, chcesz mi powiedzieć, że…-chłopak się zawahał, już nie krzyczał tylko spytał sięspokojnie. -…jesteś demonem?
Stojącana przeciw niego Tenshi, zeszła z niewysokiego pagórka, podeszłabardzo blisko chłopaka. Higashi czuł jej oddech na swojej twarzy,spojrzał jej w oczy i dostrzegł mrok czający się w nich od takdawna.
-Właśnie.
Dziewczynaoddaliła się od niego o parę kroków i z wyższością się wniego wpatrywała.
-Dlaczegomi wcześniej nie powiedziałaś? -zapytał rozkojarzony i poniekądzdenerwowany chłopak.
-Niemiałam ochoty. -odpowiedziała mu spokojnie.
-Niemiałaś ochoty…?! -wykrzykną zirytowany chłopak, ale Tenshi odrazu mu przerwała.
-Dośćtego! Jeśli chcesz zacząć naukę, lepiej się zamknij i słuchaj.Trening nie będzie łatwy, istnieje nawet możliwość, żezginiesz, ale mniejsza z tym. Powiedz mi czy tą katanę nosisz tylkodo ozdoby? -dziewczyna pokazała na jego miecz, który miał przyspodniach.
-Umiemwalczyć. -odparł trochę już zirytowany Higashi.
-Niewydaje mi się. -dziewczyna wyciągnęła przed siebie rękę, wtem zrękawów jej sukienki zaczęły wydobywać się czarne pióra, którelatały naokoło jej dłoni, świecąc ciemnym blaskiem. Nagle lotkirozpoczęły zmieniać się w złoty rękojeść, na końcu którejznajdowała się para ozdobnych skrzydeł, następnie w tak zwanągłownie. Ta była bardzo chuda, ale za to długa i zakończona małąostrą bulwą.
-Wtakim razie sprawdźmy co umiesz.
Tenshiszybkim krokiem ruszyła w stronę Higashi’ ego, a gdy była jużblisko, zamachnęła się i już miała zadać cios, ale w jednejsekundzie chłopak wyciągną swoją katanę z pochwy i zablokowałatak, ich miecze się skrzyżowały. Czarno oka była zdumiona takszybkimi dobyciem broni.
-Umiembardzo dużo. -powiedział młodzieniec.
Dziewczynaodskoczyła jakieś dwa metry do tyłu, i podejrzliwie sięuśmiechnęła. Znów ruszyła w jego kierunku.
Higashiprzygotowywał się do odparcia ataku, ale nagle Tenshi, którajeszcze chwilą temu była przed nim dosłownie znikła, nagleusłyszał ruch za swoimi plecami, szybko się odwrócił i zobaczyłdziewczynę z mieczem wyciągniętym w prawą stronę, zniknęła.Chłopak poczuł nagły, lekki powiew wiatru na swoim karku, i wostatniej chwili podskoczył do góry na dużą wysokość, byuniknąć ciosu.
Dziewczynasię uśmiechnęła i znowu znikła, tym razem pojawiła się nadHigashi’ m, uniosła miecz nad głowę i z całej siły zaatakowała.
Chłopakchwycił rękojeść obiema rękoma i zablokował cios, lecz ten atakbył tak silny, że młodzieniec spadł z hukiem na ziemie.Dziewczyna teleportowała się na ziemie, unikając upadku.
Higashiwstał, kichną przez unoszące się dookoła niego ziarna piasku
-Gdybyśbył człowiekiem bym powiedziała, że nieźle władasz kataną, boodparłeś moje ataki. Kto cię nauczył tak walczyć?
Chłopakspojrzał się na nią z zadowoleniem.
-Kiedyśgdy szedłem do miasta z jednym z mnichów, spotkaliśmy człowieka,walczącego z ośmioma innymi. Jego uniki były perfekcyjne, a atakiniesamowite, zabił wszystkich przeciwników, jeden po drugim. Naglejego ciało przebiła strzała, trafiła prawie w płuca. Wystrzeliłją mężczyzna chowający się w krzakach. Miał już wypuścićdrugą, ale ociekający krwią wojownik nie poddał się, pobiegł doniego i odciął mu głowę.
Razemz mnichem zabraliśmy go do klasztoru i opatrzyliśmy ranę. Potempoprosiłem go żeby mnie uczył. Zgodził się.
-Bardzopiękna i wzruszająca historia. -powiedziała sarkastycznie TenshiJesteś beznadziejny yukai. Gdybym walczyła naprawdę już byś nieżył.
Chłopakwyglądał jakby z oburzeniem chciał coś powiedzieć, ale po chwiliprzemyślenia umilkł.
Czarnookadziewczyna usiadła na ziemi, chłopak zajął miejsce na przeciwjej.
-NajpierwHigashi, sprawdzimy jaki rodzaj żywiołu jest twoi naturalnym.
Tenshilekko wyciągał rękę przed siebie i zacisnęła dłoń w pięść,gdy po chwili ją otworzyła pojawił się w niej malutki płomyk.Położyła go na dwóch patykach leżących przed nią.
-Pierwszyżywioł to Ogień. Jego płomienie palą wszystko na swojej drodzepozostawiając tylko popiół. Pierwszymi starożytnymi demonami,które go kontrolowały były „ogniste bestie” czyli feniksy.
-Drugito ziemia. -dziewczyna silnym uderzeniem, płasko położyła dłońna ziemi, wtem z podłoża wyskoczył kamień, który ona złapała wpowietrzu i położyła obok palących się patyków. -Onacharakteryzuje wielką siłę demona i zgodność z naturą.Pierwszymi starożytnymi demonami, które go kontrolowały byłyelfy.
-Trzeciżywioł to woda. -Tenshi wyciągnęła rękę w prawą stronę,gdzie znajdowała się rzeka, następnie uniosła ją do góry, wtemz jeziora wyłoniła się kula wody i powędrowała do małej dziuryw ziemi obok palących si patyków. Tam zamieniła się w kałuże.-Ona potrafi zarówno tworzyć jak i niszczyć. Pierwszymistarożytnymi demonami, które ją kontrolowały były syreny.
-Czwartyto wiatr. -Wyciągał a następnie przyciągnęła do siebie rękę.Podleciał do niej liść, który spoczął obok kałuży wody. -Tenżywioł może nie jest aż tak bardzo niszczący, ale potrafipokazać ci świat zupełnie z innej perspektywy. Pierwszymistarożytnymi demonami, które go kontrolowały byli Ochita.
-Piątyto żywioł ducha. -Tenshi wyciągnęła z swojej małej torby białykamyczek, który wyglądał jak nieoszlifowany diament i położyłago obok kupki ziemi. -Pozwala on na leczenie, czytanie w myślach iwidzenie przyszłości i przeszłości. Pierwszymi starożytnymidemonami, które go kontrolowały byli szamani.
-Szóstyto żywioł mroku. -dziewczyna lekko wyciągnęła przed siebie rękęi po chwili z jej rękawa wypadło czarne pióro, które wylądowałoobok „nieoszlifowanego diamentu” . -Jest przeciwieństwem innychżywiołów, ale bardzo z nimi związany, niczym yin i yang.Pierwszymi starożytnymi demonami, które go kontrolowały bylinarkomani.
-TerazHigashi, zamknij oczy i wejrzyj w siebie, skup się tylko na twojejenergii,
nadengen. -dziewczyna powiedziała te słowa cichym głosem, prawieszeptem. Chłopak posłusznie wykonał jej polecenie. Zamknął oczy,nie do końca wiedział jak ma wejrzeń w siebie, po prostu siedziałi nasłuchiwał szumu liści targanych przez wiatr. Po chwili jegowszystkie myśli ustąpiły miejsca światłu, było ono ciemne, alejednak rozjaśniało czarny obraz w jego głownie. Tak szybko jak siępojawiło, taj znikło. Otworzył oczy i zobaczył pióro, którepaliło się czarnym ogniem. Wystarczyła chwile żeby zamieniło sięw popiół.
-Poco to było, i jak te pióro się zapaliło? -zapytał obojętnymgłosem i trochę znudzony podparł, głowę o rękę.
-Chciałamsprawdzić jaki żywioł jest twoim naturalnym. -widząc pytającespojrzenie chłopaka, Tenshi obróciła oczami i zaczęła mutłumaczyć. -Każdy z yukai posiada umiejętność kontroli swojegonaturalnego żywiołu, nawet olbrzymy tyle, że one mają za słabądengen i zapewne próba używania mocy by ich zabiła. Silniejszedemony potrafią wykorzystać dany im dar i tworzyć bardzo silne iskomplikowane techniki opierające się na danym żywiole.
-Aha.Podsumowując naturalny żywioł to moc, którą mogę kontrolować.
-Taki nie. Można nauczyć się kontrolować pięć żywiołów,naturalne to po prostu są takie, które najłatwiej przyjdzie cioswoić, ponieważ twoja dangen jest z nim związana.
-Jakto pięć, przecież jest ich sześć. -dopytywał się nadal trochęznudzony Higashi.
-Jakby to wytłumaczyć pół mózgowi? -dziewczyna zamyśliła się nachwile. Chłopak nie zareagował na obelgę, ponieważ już powolizaczynał się przyzwyczajać do takiego zachowania Tenshi.
-Większośćyukai nie jest w stanie kontrolować żywiołu ducha, ponieważ ichdengen jest ciemna. Pozostała garstka nie można nawet nazwaćdemonami, ponieważ wywodzą się od ludzi i dlatego mają jasnąenergię duchową. Legenda głosi, że gdy bogowie dostrzegli, iżludzie są wykorzystywani przez yukai, zlitowali się nad niemi ipołowę z ich gatunku obdarzyli mocą dzięki, której mogli byprzeciwstawić się napastnikom.
Stworzenie,które nie jest demonem nie ma prawa kontrolować mroku.
-Rozumiem.Czyli kapłanki używają żywiołu ducha?
-Tak.Wracając do głównego tematu. Jak wcześniej widziałeś tylkopióro symbolizujące mrok, zareagowało na twoją dengen.
-Czyli,że…- Higashi wyprostował się z uśmiechem na twarzy.
-Twójnaturalny żywioł to mrok.
-Super!-podekscytowany młodzieniec wstał. -No to dalej zaczynajmy trening.
-Nie.-powiedziała stanowczo Tenshi i ruszyła powolnym krokiem w stronęwioski.
-Przecieżmiałaś mnie uczyć! -zaprotestował oburzony Higashi.
-Niedługośniadanie, a ja jestem głodna.
-Tenshi…-nie dokończył, bo dziewczyna mu przerwała.
-Zwracajsię do mnie mistrzu. -na jej zimnych ustach pojawiła się nutkarozbawienia.
-Niemogę cie nazywać mistrzem.
-Onaprawdę niby czemu?
-Jesteśmyrówni wiekowo.
Nieodpowiedziała mu, więc podbiegł do niej i razem kierowali się wstronę wioski.
-Tykontrolujesz pięć żywiołów? -spojrzał na nią dociekliwiechłopak idąc przez las.
-Nie.-odpowiedziała mu Tenshi.
-Aleprzecież widziałem jak unosisz wodę i resztę… -Higashi zacząłrobić dziwne ruchy ręką.
-Moinaturalnym żywiołem jest wiatr, ale potrafię kontrolować teżmrok.
-…ale przecież widziałem… -chłopak nie dawał za wygraną.
-Mrokjest bardzo związany z ogniem, wodą, ziemią i wiatrem, dlategoznam podstawy tych żywiołów.
-Aha.-zdziwienie znikło z twarzy Higashi’ ego, tylko na chwile bo jużmiał kolejne pytanie. -Zaraz, a jakby moim żywiołem była ziemia,to jak byś miała mnie jej uczyć skoro sama nie umiesz jejkontrolować.
Tenshisię na niego spojrzała, z jej twarzy można było wyczytaćrozbawienie i przebiegłość.
-Widziszto bardzo proste. Bym cię nie uczyła.

Mały słowniczek:
Ookami- Imię zwierzęcia znaczące; wilk

sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 2.Moc,która w nas drzemie

Głuchącisze słonecznego poranka, zagłuszał śpiew siedzących napobliskich drzewach ptaków. Chuda, blada twarz o łagodnych rysachodbijała się w wolno płynącej rzece, a krótkie, czarne włosyrozczochrał wiosenny wiatr.
-Higashi.
Siedzącynad brzegiem rzeki chłopak w purpurowym kamishimo i białych hakama,spojrzał w stronę stojącego za nim wysokiego mnicha w fioletowejszacie.
-Chodźna obiad -powiedział duchowny surowym tonem głosu.
Średniej wysokości, chudy, ale dobrze zbudowany chłopiec, wstał i ruszył razem z mężczyzną, ścieżką otoczoną drzewami, prowadzącą do klasztoru.
Świątynia była otoczona niskim szarym murem, na którym były wyrzeźbione dzikie zwierzęta, wchodząc przez bramę deptało się po płatkach opadających z drzew wiśni, niczym po różowym dywanie prowadzącym do drzwi budynku
Wysoki,blond włosy mężczyzna wraz z młodzieńcem szli dobrze oświetlonym korytarzem o lekko żółtych ścianach.Weszli do jednego z pokoi, a tam czekali już na nich siedzący nakolanach mnisi, przy długim drewnianym stole. Zająwszy swojąmiejsce zabrał się do jedzenia ryżu. Po chwili dostrzegł siedzące przed nim dwie dziewczyny.
Jednaz nich była ubrana, w krótką ciemno granatową sukienkę, spodktórej wystawała, dłuższa biała warstwa materiału. Jej ramionazdobiły pufiaste rękawy, spod których na krańcach wychodziłybiałe falbany. Na chudych jak patyki nogach, miała założoneciemne rajstopy i pasujące do nich baleriny. Na ramiona opadały jejpiękne śnieżnobiałe, długie i gęste włosy, które zdobiładuża przepaska koloru węgla. Grzywka lekko zasłaniała jej małeczarne oczy, co musiało jej nieco utrudniać widzenie.
Drugazaś miała czerwony kamishimo, włożone w białą spódnice,sięgającą aż do kostek. Włosy były związane tuż przy samych końcówkach gumkami tak, że tworzyły dwa kucyki, natomiast z tyłu zostawiła luźne kosmyki, które swobodnie opadały na jej plecy. Po chwili jej duże łagodne, czerwone oczy spojrzały w jego stronę, ale szybko przerwała tąchliwe zadumanie. 
-Kimsą te dziewczyny? -spytał się Higashi siedzącego obok niegomnicha.
-Kapłanki z „Niebiańskiego lasu”. Poprosiły o spędzenie tu jednej nocy,gdyż przeszły długą drogę i są zmęczone. -odpowiedział mucichym głosem mężczyzna.
-Aha.
Poobiedzie chłopak szedł korytarzem do swojego pokoju, właśnieotwierał drzwi kiedy usłyszał niski głos. Odwrócił się wstronę idącego do niego, starego, łysego mnicha.
-Higashi masz się udać do pokoju gościnnego, kapłanki chcą się z tobąwidzieć.
Młodzieniec ruszył z zdziwioną miną w stronę mieszkania dziewcząt, któryznajdował się we wschodniej stronie świątyni.
Otworzyłdrzwi do małego, lecz przytulnego pokoju, pod jasno brązową ścianą leżały dwie kupki złożonych koców i poduszek, a na środku siedziała jedna z kapłanek.
-Mnisipowiedzieli mi, że chciałyście ze mną porozmawiać. -mówiąc to rozglądał się po pomieszczeniu i dopiero po chwili dostrzegł,siedzącą w kącie drugą ponurą dziewczynę.
-Proszęnie krępuj się, wejdź do środka. -powiedziała delikatnym głosembiałowłosa w kucykach.
Chłopak zamknął drzwi i usiadł na przeciw uśmiechającej się do niegodziewczyny. Ona zaś natychmiast się do niego zbliżyła, była takblisko, że ich twarze dzielił zaledwie jeden cal. Przez chwile patrzyła się intensywnie w jego ciemnofioletowe oczy, nagleopuściła powieki i położyła swoją prawą rękę na jegosercu. Chłopak nie wiedząc co ma o tym myśleć zrobił zdziwionąminę, ale nie odepchną jej, nadal siedział spokojnie.
-Niebój się nic ci nie zrobi. Jak już pewnie wiesz jesteśmykapłankami, ona po prostu chce sprawdzić twoją dangen. -odezwałasię nie spodziewanie, obojętnym głosem ponura kapłanka wgranatowej sukience.
-Jesteś yukai. -podniosła powieki, wzięła rękę od jego serca iuśmiechnęła się do niego a w jej oczach pobłyskiwały iskierki radości.
-Żeco…? O czym wy do cholery mówicie?! -chłopak nie miał pojęciaco o tym wszystkim ma myśleć.
-Yukaijest to…
-Wiemco to jest yukai! -przerwał dziewczynie w czerwonym kamishimo, wstał i poprostu wyszedł.
Zmieszanychłopak siedział pod jednym z drzew wiśni rosnących przedklasztorem.
Coone sobie wyobrażają, najpierw dziwnie się zachowują, poprawkajedna z nich mnie obmacywała, a potem wmawiała mi że jestem yukai.
Jegorozmyślanie przerwała idąca w jego stronę kapłanka z kucykami.
-Czegojeszcze chcesz?! -zapytał ją chłodnym głosem.
-Przepraszamjeśli cię uraziłam w jakiś sposób, ale… podeszła bliżej iusiadła przed nim na kolanach.
-…przedswoją mocą, nie uciekniesz.
-To…to nie możliwe, że jestem demonem.
-Nieznasz swoich rodziców, zostałeś znaleziony na brzegu rzeki, aprzede wszystkim twoja dangen.
-Chwileczkę,skąd ty wiesz o mojej przeszłości?!
-Powiedziałmi ten stary, łysy mnich. Więc wracając do poprzedniego tematu,energia duchowa zwykłego człowieka jest praktycznie niewidoczna, adangen yukai jest ciemna i mroczna, taka jak twoja. Wiem, że to cisię wydaje nieprawdopodobne, ale jeśli chcesz możesz udać się znami do Błękitnego lasu, chętnie będę cię uczyła posługiwaniasię twoją mocą. Jutro o wschodzie słońca wyruszamy.
Chłopaknie odpowiedział, nadal nie dopuszczał do siebie myśli, że możebyć demonem.
Podziękowawszy mnichom za gościnę, kapłanki ruszyły w dalszą drogę.
-Zaczekajcie!-krzyczał, wybiegający zza murów klasztoru, chłopak. Dziewczętazatrzymały się i odwróciły w kierunku biegnącego do nichHigashi’ ego.
-Ajednak się zdecydowałeś z nami pójść. -powiedziała zadowolonakapłanka z  białymi kucykami gdy chłopak je dogonił.
-Życiez mnichami już mnie trochę nudziło. -odrzekł jej on miłymgłosem.
-Zapomniałamsię przedstawić, jestem Kuria, a to Tenshi. -przy końcówce zdaniadziewczyna w czerwonym kamishimo wskazała na towarzyszke stojącą obokniej.
-Aty…
-Higashi.
-Skończyciete pogaduchy?! Musimy dojść do miasta przed zmrokiem. -oznajmiłaostrym tonem czarno oka Tenshi.
-Przepraszamza nią, ona tak po prostu już jest. Lepiej się pospieszmy bo jązgubimy. -powiedziała to tak jak zawszę miłym, spokojnym głosem.
Promiesłońca próbowały przebić się przez gęste konary drzew, jednaktylko niektórym się to udawało. Cała trójka szła w cisz, nagleziemia się lekko zatrzęsła pod ich stopami.
-Cosię dzieje? -zapytał chłopak.
-Chybacoś dużego biegnie w naszą stronę. -oznajmiła, obojętnym głosemczarno oka.
Pochwili zza połamanych drzew wylazł kilkumetrowy, brązowo skóryolbrzym. Przez krótki moment gruby potwór, którego biodra byłyowinięte wielką brudną i obdartą szmatą, stał nieruchomopatrząc w stojące przed nim osoby.
-Przepraszam,że cię niepokoimy, ale… -Kuria nie zdążyła dokończyć zdania,ponieważ przerwał jej głośny ryk. Olbrzym wyrwał najbliższedrzewo, wraz z korzeniami, wziął duży zamach i już miał w nichuderzyć, ale chłopak odepchną dziewczyny i siebie na bok.
-Jesteśdla niego za miła, a on i tak cię nie zrozumie, bo jest za głupi.-dziewczyna wstała i otrzepała się z ziemi.
Potwórznowu szykował się do ataku, nagle olbrzym się zawahał, jegouwagę przykuły latające naokoło niego czarne pióra, to teżzainteresowało Higashi’ ego także był ciekaw skąd one sięwzięły.
-Copodobają się? -zapytała przebiegłym głosem ciemno oka zpodniesionymi w górze ręce. Chłopak patrzył się ze zdumieniem nawielką umięśnioną dłoń dziwoląga, próbującą złapać,unoszące się lotki.
-Kuriaczy te pióra należą do… -młodzieniec nie dokończył pytania,ponieważ przerwała mu biało włosa w kucykach, zaniepokojonymgłosem.
-Tenshinie rób tego co zamierzasz!
-Niebój się, nie zabije go. – dziewczyna uspokoiła swoją towarzyszkęi po chwili złożyła ręce jak do modlitwy, wtem setka piór wbiła się w olbrzyma niczym sztylety, omijając tylko serce i głowę.Potwór wydał z siebie tak głośny i nieprzyjemny ryk, że ptakisiedzące na pobliskich drzewach odleciały z przerażeniem. Pochwili dziwoląg ruszył w kierunku uśmiechającej się do niegoprzebiegle dziewczyny, której oczy były pełne mroku.
Tazaś wyciągnęła ręce przed siebie, wtem z jej rękawów wyleciałokilkanaście piór, które poszybowały i zaatakowały boleśnie nogiolbrzyma, ten zaś cały zakrwawiony padł na ziemie jak placek.Kuria szybko podbiegła do leżącego przyłożyłaręce do jego rannych pleców, zamknęła oczy i po chwili z jejdłoni wydobywało się jasnoniebieskie światło, parę sekundwystarczyło by większość ran praktycznie znikła. Chłopak niedowierzał temu co przed chwilą ujrzał, był zachwycony ajednocześnie zazdrosny o moc, którą posiadała kapłanka.
To…to było niesamowite. Jej ruchy były tak doskonałe, tak płynne..Jeśli kapłanki są tak silne, to jestem ciekaw jaką ja posiadammoc.
-Musiałuderzyć się w głowę o kamień gdy się przewalił, bo jestnieprzytomny. -oznajmiła Kuria, trzymająca nadal ręce przy jegociele.
-Nieuleczaj mu nóg, bo za nami pójdzie gdy się obudzi. Zostaw go jużi chodź, nie jest aż tak poważnie ranny.-zirytowana Tenshipodeszła do towarzyszki i pociągnęła ją za rękę, tak mocno, żeta wstała. Zmuszona biało włosa zgodziła się na pozostawienieolbrzyma i ruszyła z pozostałą dwójka w dalszą drogę.
Porannyśpiew ptaków nie zdołał obudzić śpiących jak niedźwiedziezimą dziewczyn, tylko ciemno fioletowe oczy Higashi’ ego byłyotwarte i wpatrywały się w błękit zasłaniający róż na niebie.
Spaniena ziemi nie jest zbyt wygodne, ale to było do przewidzenie, że niezdążymy dojść do miasta. Tawczorajsza walka to było naprawdę coś niesamowitego. Ruchy Tenshibyły tak płynne tak doskonałe. Jeśli kapłanki są tak silne, tojestem ciekaw jak wielką moc posiadam ja.
Chłopaknadal rozmyślając o wczorajszych zdarzeniach spojrzał się naśpiącą niedaleko niego dziewczynę, której granatowa sukienka byłaprzykryta szarym kocem.
-Czegosię na mnie tak gapisz? -ku jemu zaskoczeniu otworzyła oczy iwrednym głosem dogryzała mu już od rana.
-Myślałem,że śpisz.
-Widać,że myślenie nie jest twoja mocną stroną.
-Jesteśwredna.
-Czemuz samego rana się kłucie? Obudziliście mnie. -Ich kłótnieprzerwał miły, wysoki głosik, przeciągającej się dziewczyny.
-PrzepraszamKuria-chan, że cię obudziliśmy. -powiedział chłopak zwijająckoc.
-Nicsię nie stało i tak musimy już ruszać.
Gdyschowali posłania do swoich toreb ruszyli ścieżką w stronęmiasta, zrobili zaledwie kilka kroków i już ujrzeli wielkie,solidnie zbudowane domy, skonstruowane z gliny.
-Widzicie!Mówiłem wam wczoraj, że miasto jest niedaleko, a wy sięuparliście żeby spać w lesie. -wykrzykną niedocenionymłodzieniec.
-Rzeczywiściemiałeś racje. Chodźcie coś zjeść i idziemy dalej. -oznajmiłapogodnie, biało włosa Kuria.
Weszliw główną ulice, która była trochę ciasna, ponieważ dużomiejsca zajmowały stojące po bokach stoiska i kupujący tam ludzie.Sprzedawcy mieli do zaoferowania nie tylko jedzenie, ubrania ibronie, ale przedmioty z całego świata, takie jak wspaniałedywany, kolorową, srebrną, złotą biżuterie, ptaki pocztowe iozdobne i wiele wiele innych rzeczy. Po paru minutach przepychaniasię przez zatłoczone chodniki, Kuria dostrzegła gospodę, w którejmogli by coś zjeść. Od razu ruszyła w jej stronę, a za niąpozostała dwójka, lecz zanim zdążyła tam dojść stanęła przednią ruda kobieta ubrana w stare, brudne, żółte kimono. Naglekropla wody spadła na różowy kwiat na sukienkę nieznajomej,zapłakana, pomarszczona twarz spojrzała się w łagodne czerwoneoczy.
-Błagampani pomóż mi, mój syn jest śmiertelnie chora.
Chłopaknie spodziewał się czegoś takiego, więc był bardzo zdziwiony wprzeciwieństwie do Tenshi, która stała niewzruszona całym tymzdarzeniem.
-Zrobięwszystko co w mojej mocy, by twój syn wyzdrowiał. -oznajmiłagłośno i poważnie Kuria.
Kobietazaprowadziła całą trójkę na skraj miasta, gdzie znajdowały siędość duże i solidnie zrobione domy z drewna, a ona weszła dojednego z nich. Gdy byli już w środku znaleźli się w małejkuchni, lecz długo tam nie zostali, bowiem nieznajoma otworzyłajedne z dwojga drzwi które były na przeciw ich. Te kwadratowe pomieszczenie było bardzo małe, znajdowała się tam tylko szafka iłóżko, w którym leżał blond włosy chłopak.
-Proszęnas zostawić. -powiedziała Kuria i podeszła dochorego, a kobieta posłusznie opuściła pokój. Dziewczynapołożyła rękę na blade czoło chłopca.
-Kimpani jest? -zapytał ją słaby, cichy głosik.
-Niebój się jestem kapłanką, twoja mam prosiłam mnie żebym dociebie przyszła. Masz bardzo wysoką gorączkę około 42 stopni, aż dziw że nie masz drgawek. Teraz powiedz mi jak się czujesz i co cie boli?
-Brzuchmnie strasznie piecze, jakby coś w środku…-nie dokończył bo już była przy niem czarno oka.
-Takjakby coś rozpuszczało twoje ciało od wewnątrz. Jadłeś ostatniojakieś owoce z lasu?
-yyyy…ja…tak jadłem. -gdy chory zobaczył zimne i groźno patrzące oczyTenshi, trochę się przestraszył i ciężko było mu mówić.
-Czyone rosły na drzewie, były pomarańczowe, a w środku miały drobneczerwone kuleczki?
-t…tak
-Tosą granaty, bardzo niebezpieczne owoce, które powolirozpuszczają narządy człowieka.
-Ale…ale tam był człowiek, które je jadł.
-Prawdopodobnie to był yukai, tylko one mogą je jeść.
Nate słona opierający się o ścianę Higashi’ im trochęwstrząsnęło, od jakiegoś czasu reagował tak, gdy usłyszał cośo demonach.
-Pamiętaszgdzie rosły te owoce?
-Tak,ale nie musi pani po nie iść, zerwałem ich trochę i schowałem, są tam. -blond włosy pokazał jej na plecak leżącą obok łóżka.Wyjęła z niej jeden owoc, a następnie zaczęła grzebać coś wswojej torbie, po chwili wydobyła z niej deseczkę i czteryflakoniki, trzy z nich były pełne, a jeden pusty.
-Coona robi? -zapytał Higashi, patrząc ze zdziwieniem na siedzącą napodłodze dziewczyne.
-Tenshijest specjalistką od trucizn i zatruć, teraz robi antidotum.-odpowiedziała mu stojąca obok Kuria.
Czarnooka wyciągnęła lekko przed siebie rękę i wtem z jej rękawawyleciało samotne, ciemne pióro. Zaczęła poruszała ręką tak,że lotka przekroiła owoc leżący na desce na pół, a następniewydłubało z niego trochę czerwonych kuleczek, które dziewczyna następnie wrzuciła dopustego flakonika, a na koniec wlała pozostałe dwie substancje.
-Coto jest? -zapytał jej towarzysz.
-Sokitrawienne jakiegoś yukai, to pozbędzie się granatu z ciałachłopca, a krew białego tygrysa załagodzi ból.
Skończyłaantidotum w zaledwie paru minutach i podała choremu do wypicia.
-Terazmożesz uleczyć jego narządy. -powiedziała Tenshi do Kurii, któraod razu położyła ręce na ciele leżącego chłopca, zaczęłamruczeć coś pod nosem i po chwili jasno niebieski światłowydobyło się z jej dłoni.
Gdyobca kobieta dowiedziała się, że jej syn będzie żył, zaprosiłacałą trójkę na poczęstunek, po zjedzeniu kulek ryżowych ruszyli w dalszą drogę przez las.
-Powiedzmi Tenshi czemu sama nie mogłaś uzdrowić tego chłopca, przecieżwszystkie kapłanki posiadają taką zdolność, jak się nie mylę?-zapytał ją ciekawski Higashi, a Kuria niepokojąco na niegozerknęła.
Dziewczynastanęła przed nim zatrzymując go, przybliżyła swoją twarz dojego, a jej czarne oczy jeszcze nigdy nie wydawały mu się takzimne.
-Tonie twój zasrany interes. Rozumiesz? -powiedziała wrednym głosem,odwróciła się od niego i ruszyła w dalszą drogę. Czekał naodpowiedź od Kurii, ale jej nie dostał, bowiem ona tylko przelotniesię na niego spojrzała i pobiegła za dziewczyną.
Szlitak już dobre trzy godziny, bez odpoczynku, ponieważ Tenshi miałazły humor i chciała jak najszybciej dotrzeć do wioski.
-Dalekojeszcze? -zapytał zmęczony chłopak, patrzący się w ziemie bosłońce go raziło, gdyż nie szli już przez las tylko przezpustkowie porośnięte trawami, tylko od czasu do czasu pojawiały się samotne drzewa.
-Nie.Zaraz będziemy na miejscu. -odpowiedziała mu Kuria i przyspieszyłakroku.
-Ejzwolnijcie! -chłopak podniósł wzrok do góry i ujrzał las, jego drzewa były dużo większe i grubsze niż w innych, którewidział. Zaczął biec by dogonić pozostała dwójkę, a gdy już był już bardzo blisko puszczy do jego uszu wpadały odgłosy dzikich zwierząt.
-Awięc to jest niebiański las. -powiedział młodzieniec do dziewczyngdy je dogonił.
-Taaa.-odpowiedziała mu z dumą Kuria.
Szlicoraz głębiej i głębiej w puszcze, a Higashi był coraz bardziejzauroczony pięknem tego miejsca, nie wiedział dlaczego to przecieżtylko zwykły las, ale czuł miłe ciepło w sercu wchodząc doniego. Po chwili zauważył zwierzęta, które jeszcze nigdy niewidział, były to cztery lwy z głowami orła i parą skrzydeł.
-Togryfy, radze ci nie podchodzić za blisko mogą cię zaatakowaćjeśli wyczują twoją złą dengen. – powiedziała do niego Tenshi.
-Spójrztam, to jednorożce. -Kuria wskazała mu palcem na białe, brązowe iczarne konie z rogiem i pięknymi, długimi i gęstymi grzywami.Nagle usłyszeli głośne wycie jakby wilka, ale bardziej donośniej,po chwili gałęzie jednego z drzew zaczęły się trząść, i cośdużego z nich wyleciało, lecz nie mogli dostrzec co, ponieważpromienie słońca nie pozwalały im patrzeć do góry.

Małysłowniczek:
kamishimo-Kamizelka, niegdyś noszona w Japoniiprzez samurajów.
hakama-Spodnie, niegdyś noszone w Japoniiprzez samurajów.
kapłanka-Dziewczyna, posiadająca jasnądangen, wykorzystująca ją do pomagania ludzią, lub innymstworzeniom.
Higashi-Imię jednego z bohaterówznaczące;wschód.
Tenshi-Imię jednej z bohaterek znaczące;anioł
Kuria-Imię jednej z bohaterek znaczące;jasna